10/08/2013

"mały kawałek" Chin

Chinatown jest dzielnicą w Londynie, w której mieszka głównie mniejszość azjatycka, przeważnie z Chin lub rdzennych Chińczyków osiadłych na tych terenach przez wypadki dziejowe i migracje ludu.
 Fascynuje mnie to miejsce i sprawia, że znajduję się w zupełnie innej kulturze. W Londynie mogę zobaczyć "mały kawałek" Chin, czerwone lampiony wiszące na głowami, zupełnie obcy język, który nie jesteś w stanie przeczytać, cudowne zapachy z restauracji i różnorodność ludzi.
W Chinatown jestem prawie co tydzień, mam tam swoją ulubioną kawiarenkę. Nie jest ona chińską kawiarenką, ale siadając przy oknie i oglądając, można zapomnieć, że jest się w Londynie- takie miłe urozmaicenie:-)
Jest tam wiele sklepów z wypiekami chińskimi. Ciastkarnie i piekarnie pękają w szwach i przyciągają tłumy ludzi. Czego nie rozumiem, bo jak ponad pół roku temu próbowałam ciastka to nie miało dla mnie smaku, a jak ostatnio zjadłam palucha smażonego na oleju to "podziękowałam". Już nigdy więcej.
Wygląda pysznie, prawda? 



Minimarkety, sklepiki z owocami i stragany są tu wszechobecne. Słynny owoc z kolcami (ten po prawej)- o nazwie Durian, który w niektórych krajach azjatyckich jest niesamowicie popularny. 
Miałam ochotę go spróbować, bo wyglądał ciekawie, no i przecież to owoc więc musi być słodki, smaczny i zapewne nietypowy w smaku. Po recenzji na jednym z blogów wiem, że dobrze zrobiłam nie kupując go (recenzja z bloga Obydalej).


Na każdym rogu są restauracje, bary szybkiej obsługi i stoiska z jedzeniem. Można się tutaj najeść za kwotę  6Ł- 20Ł od osoby- w zależności od miejsca i potrawy.

Chinatown jest klimatycznym miejscem do którego warto zajrzeć jeśli będziesz w Londynie.



Agnes

29 komentarzy:

  1. jejku nie wiedziałam takiego owocka ale wygląda ciekawie
    rzeczywiście bycie w takiej dzielnicy to fajna odmiana w Krakowie mogli by takie coś zrobić hehe

    OdpowiedzUsuń
  2. Na ostatnim zdjęciu wyglądasz genialnie :)) a o tym owocu wiele słyszałam - podobno ciężko znaleźć bardziej śmierdzącą rzecz od niego :D

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam te wstawki z Londynu na Twoim blogu - jak dla mnie to korzenie Twojego bloga :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej mokah! Nie wiem czy to przeczytasz, ale musze to napisac.
      Usunelas swoj blog, nie wnikam w to z jakich przyczyn i dlaczego, aczkolwiek musze to wyznac ze jestem bardzo zla, wrecz wkur****** Poniewaz cala akcja kobiece sylwetki sie zmarnowala. To byla swietna inicjatywa, ktora mi pomogla. Moze pomysl tylko nad przywroceniem bloga z sylwetkami? Do niczego cie nie zmuszam, ale trud i odwaga wielu kobiet zostala zmarnowana. Zreszta twoj czas i Alberta rowniez. Wielka szkoda
      Ps.mam nadzieje ze masz sie dobrze, pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Mokah! kiedy wreszcie zobaczymy Cię na blogu? Ja czeka na ciebie z niecierpliwością:-)!Pozdrawiam gorąco.3-maj się!

      Usuń
    3. to była mocno przemyslana sprawa za duzo zglosilo sie do mnie firm, ktore chcialo nawiązac wspolprace wrecz bylo to nieprzyjemne dziennie dostawalam po ok 10 maili z propozycją wspolpracy z czasem stalo sie to męczące odmawialam kazdemu bo nie chcialam swojego bloga nafaszerowac serią reklam niecierpie tego
      ponadto byly prosby odnosnie kolejnych edycji i kolejnych i kolejnych dziennie odpisywalam na kolejne maile bo chcialam pomoc dziewczynom i okreslalam ich typ budowy

      blog byl dlugo prowadzony jeszcze po akcji kobiece sylwetki komu zalezalo spisal sobie cenne rady albo od razu dostosowal się do wskazowek

      dlugo myslalam czy skasowac blog czy nie ale doszly jeszcze problemy techniczne ktore mnie frustrowaly przy kazdym opublikowaniu posta

      mam zapisane na dysku wszystkie wskazowki i zdjecia takze nic straconego gdyby ktos chcial indywidualnie powortu informacji z kobiecych sylwetek

      niestety nie chcialam zeby moj blog zrobil sie komercyjny a męczyło mnie odpisywanie i odmawianie wspolpracy począwszy od suplementów skonczywszy na modelach rowerów nie po to otworzylam blog, ktory mial byc moim uzupelnieniem diety poszerzeniem wiedzy odnosnie fit, schudlam osiągnęłam swoj cel wiec stwierdzilam ze blog najzwyczajniej w swiecie jest juz kulą u nogi

      ponadto osoba która mnie zameczyla anonimami w mailach sprawa na policji itd.. spowodowaly ze blog stal sie dla mnie utrapieniem

      akcja kobiece sylwetki pomogla wielu dziewczynom sporo dostalam podziekowania odnosnie tej akcji zresztą trener rowniez kto chcial skorzystal dostosowal sie do wskazowek i juz od tego czasu minęło ponad 2 miesiace wiec u niektorych dziewczyn na blogach widze sporo zmian, inne natomiast olaly wskazowki i nadal dręczą się kilogramami no coz to wszystko siedzi w naszej glowie takze kto chcial to juz skorzystal to nie byla akcja forever raczej zaczatek myslenia o zyciu fit w inny sposob, bardziej indywidualny dla swojego ciala niz jakies ogolne cwiczenia opracowane przez słynne trenerki ;)

      pozdrawiam !

      mam się dobrze chociaz mogloby byc ciut lepiej ;)

      pozdrawiam wszystkie moje czytelniczki :)) zyje ;)

      Usuń
    4. Anonymous zdradz kim tak na serio jestes wiem ze prowadzisz blog ;)

      Usuń
    5. Haha nie . Nie prowadze zadnego bloga ani nic z tych rzeczy. Nie mam czasu na takie zabawy. Czytuje tylko pare osob, jak mam luzy w pracy.

      Usuń
  4. Ale piękne miejsce:) Fajnie że wstawiasz fotki z takich miejsc bo chociaż na chwilę można znaleźć się tam razem z Tobą:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale wszystko świetnie wygląda. Jeśli będę kiedykolwiek w Londynie, na pewno odwiedzę to miejsce. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem jak to możliwe , że podczas pobytu w Londynie nie odwiedziłam tego miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ tam pięknie i egzotycznie :) Zazdroszczę :) Ślicznie wyglądasz!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale tam fajnie:) Super wyglądasz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. tam na fotce to psy wisza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mów! Może to indyki lub inne zwierzęta...Mam nadzieję, bo sam Londyn jest zbyt romantycznie tutaj przedstawiany.

      Usuń
    2. No pewnie, że indyk :-) Tzn- bardzo chcę w to wierzyć!!

      Usuń
  10. na ostatnim zdjęciu ślicznie wyglądasz:)
    jeśli chodzi o to miejsce to już widzę,że na pewno bym się tam nie odnalazłam...

    OdpowiedzUsuń
  11. myślałam, że pojechałaś do Chin. Fajna sprawa mieć takie coś w Londynie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ale magiczny zakątek : ) śliczne masz włosy! ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. China Town jest niesamowite..Ma klimat! Nie to co u nas chińskie budki i restauracje sushi.Chodzę na Sushi od 3 lat i obserwuję systematyczne pogarszanie się ich jakości w Polsce. A zaliczyłam i zaliczam regularnie sushi w Wawie,Wrocku,Krakowie.Durnian podobno nieludzko śmierdzi do póki się go odpowiednio nie przyrządzi( jest ulubionym przysmakiem małp), ale gdy już go masz oprawionego na talerzu jest przecudownie słodki!( widziałam na przyrodniczych BBC wile razy). Sama miałabym ochotę go gdzieś kupić i spróbować.Zaraz przeczytam recenzję na "Obydalej", może kryje on w sobie wiele dziwnych niespodzianek i okaże się,że nie warto nawet na niego patrzeć..
    Chciałabym kiedyś wpaść do Londynu i trochę pozwiedzać.Dzięki Twoim opisom wiem jak tam się żyje i co warto zobaczyć.Z niecierpliwością czekam na następne relacje z Londynu!:-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ładna dzielnicza , bardzo chetnie bym zwiedził taka lub jakis kraj azjatycki :D

    OdpowiedzUsuń
  15. ładnie i zarazem dziwnie tam,byłam,widziałam pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  16. ładnie tam! jak będę w Londynie to koniecznie muszę odwiedzić tę dzielnicę ;) kocham chińskie warzywa i potrawy :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej hej:) Fajne te Twoje fotki z Chinatown:) Chciałam tylko powiedzieć, że ten egzotyczny owoc u Ciebie na zdjęciu to jackfruit. Bardzo przypomina śmierdzącego duriana, ale w odróżnieniu od niego jest bardzo dobry i nie pachnie brzydko. Pomyliły Ci się owoce, ale mi też się to zdarzało - są do siebie bardzo podobne.
    Będę śledzić Twojego bloga.
    Pozdrawiam!
    Karola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja pisze o owocu po prawej- o durianie a nie o tym dużym przekrojonym w połowie:-) ten duży jest przecież podpisany Jackfruit. A na zdjęciu powyżej- troszkę rozmazanym przy małym z kolcami- jest nazwa durian:-)
      ale dzięki:*

      Usuń
  18. te ciasta wyglądają niesamowicie pysznie ;) fajnie, że dodajesz posty o Londynie :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeczytałam wpis z poleconego przez Ciebie bloga o durianie. Nie spodziewałam się, że owoc może tak śmierdzieć i okropnie smakować (wg autorki).
    Fajne jest to miejsce!!!

    OdpowiedzUsuń